Przygotowanie plików do wykonania odbitek LAB

Postanowiliśmy opisać w miarę przystępnie jak przygotować plik cyfrowy do przeniesienia na papier. W internetach krąży na ten temat tyle różnych „urban legends”, że naprawdę można się przerazić. Niestety najczęściej pojawiają się opinie osób, które nie poradziły sobie z wyzwaniem i przeważnie cała wina spada na LAB. Nie można powiedzieć jednoznacznie, że zła odbitka  to nie wina laboranta albo źle skonfigurowanej maszyny, ale – powiedzmy sobie szczerze – w większości przypadków problem jest po stronie osoby oddającej zdjęcia do przeniesienia na papier.

Od czego rozpocząć proces przygotowania zdjęć do LABu? Przede wszystkim najpierw trzeba zadać sobie trochę trudu i poszukać pracowni, która daje gwarancję tego, że ma pojęcie co robi. LABów są setki… może tysiące. Wśród nich jest garstka, w których pracują ludzie, którzy wiedzą co robią, dlaczego robią to tak a nie inaczej, wiedzą na jakim urządzeniu pracują, znają pełne możliwości tego urządzenia, wiedzą na jakich materiałach pracują i są w stanie powiedzieć dlaczego na takich a nie innych. Wśród tej garstki jest jeszcze mniejsza garstka LABów, w których pracujące osoby, które mogą z Wami porozmawiać o zarządzaniu kolorem, o odpowiednim przygotowaniu zdjęcia do wykonania odbitki, lub udzielić dość precyzyjnych informacji o całym procesie naświetlania na papier. Jeśli odrzucicie wszystkie LABy, które nie rokują, i których obsługa ogranicza się do znajomości 3 guzików,  to wybór jest dość prosty.

Jeśli udało się wybrać odpowiedni LAB, trzeba rozpocząć przygotowanie po swojej stronie.

Zanim przejdziemy do spraw trudniejszych, zaczniemy od najprostszej – monitor. Żeby mieć jakąkolwiek kontrolę nad całym procesem przygotowania zdjęć do odbitek, Dobrze jest dysponować oprofilowanym monitorem, albo mieć całkowitą pewność jak „oszukuje” Twój monitor. Do czego jest potrzebne profilowanie? Temat jest tak szeroki, że na rynku można znaleźć pewnie tysiące publikacji go dotyczących. W ekstremalnym skrócie – profilowanie monitora uporządkuje wyświetlane przez niego kolory oraz ustawi w odpowiedni sposób jego jasność i skalę od świateł do cieni (od białego do czarnego). Nie wszystkie monitory nadają się do profilowania, ale każdy, nawet najsłabszy, po takim procesie będzie lepszy niż wyjęty prosto z pudełka.Słabo pod względem wyświetlanych kolorów wypadają monitory w laptopach. Można pokusić się o stwierdzenie, że zdecydowana większość jest niebieska (w sensie – wyświetlają z niebieską dominantą) i jeśli przy przygotowaniu zdjęć nie weźmie się na to poprawki to odbitki wyjdą takie sobie. Są oczywiście laptopy, na których można śmiało przygotować zdjęcia, ale…  to górna półka cenowa tych urządzeń.

Jeśli nie masz możliwości oprofilowania monitora prawidłowo, trzeba to zrobić metodą chałupniczą. Przedstawia się ona w sposób następujący:

1. Wyświetl biały ekran. Możesz stworzyć JPG w kolorze białym i wyświetlić go na pełnym ekranie. Teraz weź kartkę białego papieru A4 i przyłóż z boku monitora. Jeśli się udało, to teraz ustaw jasność monitora w taki sposób, aby nie świecił jaśniej niż jasność kartki obok. Prawdopodobnie trzeba będzie bardzo mocno go przyciemnić. Ważne jest, żeby przy tej operacji zadbać o przyzwoite światło. Nie powinno się przygotowywać zdjęć w zaciemnionym pomieszczeniu.

2. Kolor. Praktycznie każdy sterownik grafiki w komputerze ma możliwość edycji kolorów. Zamów – np u nas – odbitkę referencyjną. Przy pomocy suwaków dla kolorów R, G i B ustaw monitor tak, aby w miarę odpowiadał kolorom, które widzisz na odbitce. To nie jest dobre.
Podkreślamy, że jest to metoda porównywalna do prostowania błotnika imadłem, ale jest nadzieja, że uda się troszkę poprawić to co wyświetla monitor. Zdecydowanie nie polecamy jej stosować. Chyba lepiej nauczyć się jak „oszukuje monitor” w porównaniu do tego co uzyskamy na odbitce niż majstrować przy kolorach samemu.

Podsumowując – należy porządnie skalibrować monitor.

Ok, przygotowaliśmy jako tako warsztat. Przejdziemy teraz do przygotowania pliku do wykonania odbitek. Potrzebny będzie jakiś program do edycji grafiki. Jest ich mnóstwo. Od popularnych i niestety bardzo drogich do różnych opcji bezpłatnych, nawet w wersji online – działających pod przeglądarką internetową.

Fotografowie profesjonalni wiedzą co należy zrobić, żeby zdjęcie było poprawne. Jeśli ktoś nie ma przygotowania w zakresie edycji grafiki proponujemy zrobić dwie dość proste rzeczy:

1. Ustawić odpowiednią jasność zdjęcia i ewentualnie skorygować kontrast.

2. Ustawić poprawne kolory przy pomocy edycji balansu bieli. Nawet jeśli zdjęcie zostało zarejestrowane w formacie JPG, to te dwa magiczne suwaczki mogą znacznie poprawić jego wygląd. Przykład – zdjęcie portretowe zrobione w cieniu z obiektami oświetlonymi słońcem w tle, będą bardzo niebieskie na pierwszym planie. Twarz będzie sina, ponieważ aparat ustawił balans bieli na światło dominujące. Można to skorygować przy pomocy edycji balansu bieli, przesuwając suwak w ciepłą stronę. Ile? Kwestia gustu. Podobnie jak z jasnością.

Dlaczego polecamy robić takie korekcje we własnym zakresie? Ponieważ tak przygotowane zdjęcia otwierają możliwość oprofilowania plików przed naświetleniem (o tym dalej). Możemy wprowadzić korekcję przy naświetlaniu odbitek i uzyskamy dobry efekt, ale każda korekcja wykonana przez nas wyklucza możliwość naświetlenia odbitek z profilem koloru dla wybranego papieru.

Kadrowanie / formatowanie.

Większość standardowych formatów zdjęć jest dostosowanych do popularnych proporcji klatki negatywu lub matrycy w aparacie. Nie zagłębiając się bardzo w szczegóły:
– najbardziej popularna proporcja 3:2 – odpowiada proporcjom klatki negatywu typ 135.;stosowana jest również w większości lustrzanek cyfrowych.
– równie popularna proporcja 4:3 – stosowana w aparatach kompaktowych, telefonach itp.
– mniej popularna proporcja 16:9 – stosowana głównie w video
– i kwadraty czyli 1:1.

Standardowe formaty odbitek są w większości przystosowane do proporcji boków 3:2 – (np 10×15 ([2]x5 na [3]x5). Oznacza to, że jeśli pliki będą w proporcjach 4:3 to nijak nie da się ich w całości zmieścić na papierze o proporcjach 3:2 bez utraty fragmentu kadru. 4:3 jest bardziej kwadratowe, natomiast 3:2 bardziej prostokątne.
Problemu nie ma żadnego, jeśli Twój aparat posiada matryce o proporcjach boków 3:2 lub jeśli fotografujesz na filmie. Jeśli nie…

Wyjścia są 4, przy czym jedno jest absurdalne i zdecydowanie nie należy go stosować.

1. Naświetlanie odbitek w trybie FILL IN. Polega na tym, że zdjęcie zostaje naświetlone w taki sposób, że skrajne części u górze i na dole zdjęcia zostają obcięte. W praktyce nie jest to dużo ale jeśli ktoś fotografuje bardzo świadomie i komponuje kadr w najdrobniejszych detalach – takie cięcie może okazać się niedopuszczalne. Maszyna LAB sama kadruje takie zdjęcie i obcina tyle samo z góry i z dołu kadru.

2. Opcja druga to naświetlenie odbitek w trybie FIT IN. Polega na tym, że na wybranym papierze zostaje naświetlony cały kadr, natomiast różnica wynikająca z proporcji boków, zostanie nienaświetlona. Oznacza to, że po bokach kadru zostaną białe paski na odbitce. No bo jakoś musimy wstawić prawie kwadrat w prostokąt.

3. Trzecia możliwość to przekadrowanie zdjęć we własnym zakresie. Owszem, nadal wymaga to poświęcenia części kadru, ale tym razem masz pełną kontrolę nad tym co będzie na odbitce a co się nie zmieści. Większość programów komputerowych i tabletowo-smartfonowych udostępnia taką opcję.

4. Opcja zła, ale z reporterskiego obowiązku napiszemy zdanie. Niestety pojawiają się takie prace. Otóż można przeskalować zdjęcie bez zachowania proporcji boków i dostosować „na siłę” do formatu papieru. Skutki są oczywiste. Jeśli ktoś zrobi zdjęcie zachodu słońca na plaży, to paskudny efekt rozciągnięcia może być niezauważalny, lecz jeśli zrobisz portret pięknej dziewczynie, to zdecydowanie obrazi się jak zobaczy, że na odbitce przybyło jej 15kg. 😉

Na pewno kojarzysz temat. Jak pojawiły się na rynku telewizory panoramiczne a obraz transmitowany przez TV nie był jeszcze dostosowany, to we wszystkich domach można było oglądać w TV porozciąganych kosmitów, bo użytkownicy wymuszali dopasowanie obrazu do rozmiaru ekranu. Jak my oglądaliśmy w poprawnych proporcjach z czarnymi pasami po bokach to uważani byliśmy za ludzi nieoświeconych, którzy nie zaznali dobra współczesnej technologii. Trudno.

Ok, mamy za sobą proporcje boków. Czyli – mamy poprawne zdjęcie, rozjaśnione, kolory ustawione, odpowiednio przekadrowane… co dalej?

Dalej trzeba dostosować wielkość pliku. Ten akapit jest dla detalistów, którzy dopatrują się każdego szczegółu na swojej odbitce. Jeśli nie zależy Ci na takich opcjach, możesz śmiało pominąć ten fragment. Bardziej jest on przydatny dla fotografów zaawansowanych. Do tego procesu potrzebne jest też narzędzie (program), które udostępnia możliwość zmiany rozmiaru obrazu.

Maszyna LAB naświetla odbitki w 300dpi. Jest to wartość, którą powinno się zachować przy zmianie rozmiaru pliku, żeby przy naświetlaniu na papier maszyna w żaden sposób nie ingerowała w skalowanie pliku. Pliki pnależy przeskalować do wybranego rozmiaru papieru.

Jak to zrobić? Jeśli chcesz zrobić odbitkę 15x23cm, to nie ma potrzeby przysyłania nam pełnego pliku. Owszem, też zrobimy piękną odbitkę, ale proces skalowania do odpowiedniego formatu przejmuje maszyna. Zrobi to doskonale, ale skoro można lepiej to trzeba z tego korzystać.

Przeskaluj plik do formatu 15×23 (152x228mm), czyli zmień rozmiar pliku wpisując rozmiar jednego z boków w milimetrach. Rozmiar drugiego boku powinien dostosować się automatycznie. I już. Pamiętaj tylko o 300dpi. Po przeskalowaniu można plik trochę wyostrzyć. Gotowe.

Wszystko? Nie. Zarządzaj kolorem. Ta część przygotowania pliku jest zdecydowanie dla świadomych fotografów, którzy wiedzą o co chodzi i jak do tego się zabrać. Wszystkim, dla których pojęcie „profile koloru” jest równoznaczne z podróżą na Marsa, zdecydowanie zalecamy pominięcie tego akapitu. (dalej już będzie tylko podsumowanie… uff 😉 )

Cały proces tworzenia, obróbki i druku zdjęcia powinien odbywać się ze świadomością zarządzania kolorem. Czyli zdjęcie wykonane  w RAW, edycja w szerokiej przestrzeni barwnej, eksport do pliku w szerokiej przestrzeni (Adobe RGB, ProphotoRGB), skalowanie, ostrzenie, konwertowanie do profilu wybranego papieru i wreszcie zapis gotowego pliku z profilem papieru na którym będzie naświetlony czy drukowany.

Profil koloru jest informacją o możliwościach maszyny w połączeniu z papierem na którym będzie drukowane albo naświetlane zdjęcie. Jeśli zdjęcie będzie miało „podłączony” odpowiedni profil i odpowiednio ustawimy maszynę drukującą, będzie wykonane bez jakiejkolwiek ingerencji urządzenia w kolor. Jeśli mamy dobrze oprofilowany monitor, to na wydruku powinniśmy uzyskać dokładnie to, co widzimy na monitorze. Trzeba pamiętać, że na komputerze musimy zrobić symulację wydruku, tzw. softproof. Program, korzystając z informacji zawartej w profilu wyświetli na monitorze zdjęcie z uwzględnieniem jasności i koloru podłoża (kolor podłoża – papier jest biały, ale może mieć różne odcienie – od ciepłego do chłodnego aż wydającego się niebieskim, jeśli był mocno wybielany chemicznie).

To daje nam pogląd na to, jak powinna wyglądać nasza odbitka lub wydruk. Owszem, papier oglądamy w innym świetle niż świeci nasz monitor. Monitor kalibruje się do wzorca 6500K a wydruk oglądamy przeważnie w świetle znacznie cieplejszym. Odbiór zdjęcia na papierze będzie znacznie przyjemniejszy niż to co pokaże nam monitor.

Gotowy plik konwertujemy do profilu wybranego papieru. Przestrzeń barwna maszyny LAB nie jest tak szeroka jak wydruków na papierach fineART, ale jeśli LAB jest dobry i prawidłowo skonfigurowany i oprofilowany, to można uzyskać kolory zbliżone do AdobeRGB a w niektórych zakresach kolorów – nawet wykraczające ponad tę przestrzeń. I właśnie dlatego warto pracować przy zdjęciach w możliwie szerokiej przestrzeni. Wtedy mamy gwarancję, że praktycznie nie utracimy nic z tego, co zarejestrował nasz aparat.

Czy jest zatem sens profilowania plików naświetlonych i edytowanych w sRGB? Naszym zdaniem zdecydowanie tak. Maszyna LAB interpretuje kolory dobrze, ale na pewno nie tak dobrze jak przygotowany profil dla konkretnego papieru. I żeby było jasne… nie są to różnice o charakterze laboratoryjnym albo aptekarskim. Są widoczne gołym okiem. Nawet dla laika w tym temacie.

I coś jeszcze? Chyba już nie. Jeśli udało się Wam przebrnąć przez tę krótką i skondensowaną instrukcję, odbieranie odbitek z LABu już nigdy nie będzie dla Was niespodzianką. Otrzymacie dokładnie to, co widzieliście na monitorze. Z jedną różnicą. Papier zawsze rozkłada na łopatki monitor. Trzymasz w dłoniach zmaterializowane zdjęcie. Nie jakiś wirtualny obraz na monitorze. To tak jak trzymać na rękach małe dziecko, które coś tam po swojemy gada, uśmiecha się i przebiera rączkami i nóżkami… 😉

I główna wygrana – satysfakcja z tego, że cały Twój wysiłek, edycja zdjęcia, czas na to poświęcony doprowadził do końcowego efektu, jaki był zamierzony. Nic nie zostało pozostawione przypadkowi.
Mimo, że robimy zdjęcia tyle lat, to każda praca przeniesiona na papier i zdjęta z sortera maszyny w postaci odbitek, wywołuje szyderczy uśmieszek, będący efektem dumy i pełnego zadowolenia z tego co zobaczymy… czego i Wam bardzo życzymy. 😉